Właśnie stałam
przed lotniskiem w Londynie, czekając na taksówkę. To tu chce zacząć swoje
dorosłe życie. Nadjechała taksówka. Pospiesznie weszłam do pojazdu.
Przez całą drogę zastanawiałam się, jak będzie wyglądał mój nowy dom.
Myślałam także o pracy, a to, że interesowałam się modą postanowiłam iść w tym kierunku. Chciałam bardzo zostać stylistką.
Byłam już na miejscu. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z taksówki.
Moim oczom ukazał się piękny dom jednopiętrowy. Mój własny, pierwszy dom. Otworzyłam drzwi, w domu dominowały ciepłe i jasne kolory- byłam zachwycona wnętrzem
i podekscytowana, że mam coś na własność.
W salonie był duży telewizor z kinem domowym i narożna kremowa kanapa. Była duża kuchnia
i łazienka. Na piętrze była sypialnia z dużym łóżkiem obok garderoba i łazienka. Przez sypialnię mogłam wejść na balkon, gdzie zobaczyłam, że w domu obok jest też taki sam balkon i w tym samym miejscu. Po obejrzeniu domu wzięłam gazetę i położyłam się na leżaku w stroju kąpielowym szukając w gazecie pracy. Nic nie znalazłam. Zrezygnowana nałożyłam okulary przeciwsłoneczne
i zaczęłam się opalać. Za płotem usłyszałam jakieś krzyki.
"Na pewno sąsiedzi mają dzieci i teraz bawią się w ogrodzie" -pomyślałam i posmarowałam się kremem do opalania i włożyłam słuchawki na uszy, włączając muzykę. W mp3 akurat leciała moja ulubiona piosenka. Uśmiechnęłaś się i śpiewałaś. Z rozmarzenia "obudził” mnie wąż ogrodowy,
który polał mnie i mp3. Trochę się zdenerwowałam. Zeszłam z leżaka i wyłączyłam mp3.
Za płotem zobaczyłam sprawcę- blondyna, który uśmiechał się do mnie tak szeroko, że przy tym pokazał swój aparat.
-Sorry za niego-powiedział do mnie jakiś męski głos.
Zaniemówiłaś. Zza płotu ukazał się przystojny facet, a Tobie zabrakło tchu.
-Cześć-powiedział- Jestem Lucas, a to Liam- pokazał na blondyna- A ty tu nowa?
-Tak. Właśnie dziś przeprowadziłam się tutaj...-nie dokończyłam.
-A skąd jesteś? Bo po akcencie stwierdzam, że nie jesteś tutejsza- mówiąc to uśmiechnął się uroczo.
"I ten uśmiech”.
-To prawda. Jestem z Polski.
-Oh. Nigdy tam nie byliśmy. Prawda, Liam?
- Yhm.
I już go nie było. Właśnie dostał piłką tenisową w twarz i gonił jakiegoś bruneta. Niby dorośli,
a nadal dzieci- pomyślałam.
-Oni tak zawsze?- spytałam bruneta.
-Odkąd ich znam, to tak. A tak w ogóle nie przedstawiłaś się. Jak Ci na imię?
- Soph.
-Ładnie. Nigdy nie spotkałem dziewczyny z tak pięknym imieniem i jeszcze do tego ona sama
jest piękna.
Zarumieniłam się i uśmiechnęłam się do niego. Do płotu doszli pozostali chłopcy .
-Hej. Jestem Louis.
-A ja Harry- powiedział loczek, spoglądając na Liama, który napierdzielał go rakietą zabawkową.
Przewróciłam oczami.
„Jak dzieci”
-Cześć wszystkim, jestem Soph. Miło mi was poznać.
-Może wpadniesz do nas na kolację dzisiaj? Trzeba ugościć jakoś nową sąsiadkę-zaproponował Harry, puszczając mi oczko.
-Świetny pomysł-powiedzieli chłopcy.
-Jasne. A o której?
Ucieszyli się na moją odpowiedź.
-To o 18 pasuje?
-Ok. Będę na pewno.
- Do zobaczenia, Sophie- szepnął Lucas i odszedł wraz z chłopakami.
„ Jakie ciacha! A ten Lucas tym bardziej!”
Przez całą drogę zastanawiałam się, jak będzie wyglądał mój nowy dom.
Myślałam także o pracy, a to, że interesowałam się modą postanowiłam iść w tym kierunku. Chciałam bardzo zostać stylistką.
Byłam już na miejscu. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z taksówki.
Moim oczom ukazał się piękny dom jednopiętrowy. Mój własny, pierwszy dom. Otworzyłam drzwi, w domu dominowały ciepłe i jasne kolory- byłam zachwycona wnętrzem
i podekscytowana, że mam coś na własność.
W salonie był duży telewizor z kinem domowym i narożna kremowa kanapa. Była duża kuchnia
i łazienka. Na piętrze była sypialnia z dużym łóżkiem obok garderoba i łazienka. Przez sypialnię mogłam wejść na balkon, gdzie zobaczyłam, że w domu obok jest też taki sam balkon i w tym samym miejscu. Po obejrzeniu domu wzięłam gazetę i położyłam się na leżaku w stroju kąpielowym szukając w gazecie pracy. Nic nie znalazłam. Zrezygnowana nałożyłam okulary przeciwsłoneczne
i zaczęłam się opalać. Za płotem usłyszałam jakieś krzyki.
"Na pewno sąsiedzi mają dzieci i teraz bawią się w ogrodzie" -pomyślałam i posmarowałam się kremem do opalania i włożyłam słuchawki na uszy, włączając muzykę. W mp3 akurat leciała moja ulubiona piosenka. Uśmiechnęłaś się i śpiewałaś. Z rozmarzenia "obudził” mnie wąż ogrodowy,
który polał mnie i mp3. Trochę się zdenerwowałam. Zeszłam z leżaka i wyłączyłam mp3.
Za płotem zobaczyłam sprawcę- blondyna, który uśmiechał się do mnie tak szeroko, że przy tym pokazał swój aparat.
-Sorry za niego-powiedział do mnie jakiś męski głos.
Zaniemówiłaś. Zza płotu ukazał się przystojny facet, a Tobie zabrakło tchu.
-Cześć-powiedział- Jestem Lucas, a to Liam- pokazał na blondyna- A ty tu nowa?
-Tak. Właśnie dziś przeprowadziłam się tutaj...-nie dokończyłam.
-A skąd jesteś? Bo po akcencie stwierdzam, że nie jesteś tutejsza- mówiąc to uśmiechnął się uroczo.
"I ten uśmiech”.
-To prawda. Jestem z Polski.
-Oh. Nigdy tam nie byliśmy. Prawda, Liam?
- Yhm.
I już go nie było. Właśnie dostał piłką tenisową w twarz i gonił jakiegoś bruneta. Niby dorośli,
a nadal dzieci- pomyślałam.
-Oni tak zawsze?- spytałam bruneta.
-Odkąd ich znam, to tak. A tak w ogóle nie przedstawiłaś się. Jak Ci na imię?
- Soph.
-Ładnie. Nigdy nie spotkałem dziewczyny z tak pięknym imieniem i jeszcze do tego ona sama
jest piękna.
Zarumieniłam się i uśmiechnęłam się do niego. Do płotu doszli pozostali chłopcy .
-Hej. Jestem Louis.
-A ja Harry- powiedział loczek, spoglądając na Liama, który napierdzielał go rakietą zabawkową.
Przewróciłam oczami.
„Jak dzieci”
-Cześć wszystkim, jestem Soph. Miło mi was poznać.
-Może wpadniesz do nas na kolację dzisiaj? Trzeba ugościć jakoś nową sąsiadkę-zaproponował Harry, puszczając mi oczko.
-Świetny pomysł-powiedzieli chłopcy.
-Jasne. A o której?
Ucieszyli się na moją odpowiedź.
-To o 18 pasuje?
-Ok. Będę na pewno.
- Do zobaczenia, Sophie- szepnął Lucas i odszedł wraz z chłopakami.
„ Jakie ciacha! A ten Lucas tym bardziej!”
W końcu
weszłam do domu, poszperałam w walizce i znalazłam, to co szukałam- swoją czerwoną sukienkę. Wzięłam ją na „wszelki wypadek” i
nawet nie zdawałam sobie spawy, że już pierwszego dnia się przyda. Dobrałam
dodatki, upięłam włosy w luźny kok, a gdy już byłam gotowa, została godzina do 18. Zaczęłam
czytać niedokończony rozdział książki i tak minął mi czas.
Gdy zadzwoniłam dzwonkiem sąsiadów, była równa 18.
-Jesteś.
Jaka punktualna, wchodź-powiedział Louis.
Uśmiechnęłam
się. Zdjęłaś kurtkę, po czym Louis
zaprowadził mnie do kuchni, gdzie znajdowała się reszta chłopaków. Liam
podkradał produkty do pizzy, którą właśnie robili wspólnie.
Gdy stanęliśmy w progu wszyscy zwrócili na nas twarze. Lucas od razu się rozpromienił
i powiedział:
Gdy stanęliśmy w progu wszyscy zwrócili na nas twarze. Lucas od razu się rozpromienił
i powiedział:
-Hej, Soph.
-Cześć chłopcy- odpowiedziałam- Może pomóc?
-Jak chcesz-
odparł Harry- Mam pomysł. Trzymaj tego żarłoka z dala od pizzy-pokazał na Liama-
Bo w końcu nic nie zostanie na pizzę- powiedział, śmiejąc się.
-Ok. Liam,
może oprowadzisz mnie po domu?-
zaproponowałam.
-Oh, chętnie.
Puściłam oko
do Lucasa, ten uśmiechnął się słodko, a Harry, Louis i Lucas wzięli kciuk do
góry na znak, że miałam dobry pomysł. Dom był naprawdę ogromny.
Liam otworzył drzwi i powiedział:
Liam otworzył drzwi i powiedział:
-To pokój
Louis’a.
Pokój
schludny, zielone ściany i beżowa wykładzina pasowały do siebie.
Nie powiedziałabym, że to typowy pokój faceta, ale podobał mi się.
Nie powiedziałabym, że to typowy pokój faceta, ale podobał mi się.
-Ładnie tu-
odparłam.
-Nom- Niall
uśmiechnął się i pokazał następny pokój.
Krzyknęłaś z
przerażenia, ponieważ ten pokój wyglądał jak istne tornado.
-Kogo to
pokój?- spytałam.
-Mój-odparł.
-Jak ty
możesz przebywać w tym pokoju?! Przecież tu nawet nie ma gdzie usiąść!
- Jak to nie
ma? A tu- odsunął stertę ubrań i usiadł na kanapie.
- Aha.
Możemy dalej? Bo ja już tu nie wytrzymuje.
-Ok. A oto
pokój Harrego.
-Tu na
szczęście nie ma bałaganu.
-Bo on taki
porządniś.
-Ale ma czym
się pochwalić, że bałaganu chociaż nie ma jak ty.
- A to Lucasa.
Weszłam do
pokoju a tam porządek, choć trochę kurzu na półkach. Ale to się pominie.
Usłyszałam wołanie chłopaków z dołu, że pizza gotowa.
Usłyszałam wołanie chłopaków z dołu, że pizza gotowa.
- Już
schodzimy- odparłam i zeszłam z Liamem na dół.
-I jak
wrażenia po oglądaniu naszych pokoi?- spytał Lou.
- Ok.
-O kurde,
zapomniałem posprzątać- odparł Lucas- To dlatego tak krzyczałaś?
-Zapomniałeś?
Przecież u Ciebie było czysto. To pokój Liama mnie przeraził na maksa.
-A no tak-
zaśmiali się.
Nałożyli
pizzy na talerze i zaprosili do salonu. Włączyli jakąś komedię.
-Dobra ta
pizza- odparł z pełną buzią Liam.
- Hej!
Trochę manier, Liam!- odpowiedział Louis.
W czasie
jedzenia pizzy oglądaliśmy 3 część „American Pie”. Po filmie Liam poszedł
gdzieś
z Harrym, Louis poszedł do swojej dziewczyny, więc zostałam sama z Lukiem.
Po krótkiej ciszy odezwał się:
z Harrym, Louis poszedł do swojej dziewczyny, więc zostałam sama z Lukiem.
Po krótkiej ciszy odezwał się:
- Dlaczego
przeprowadziłaś się tu, a nie np. do Paryża?
- A czemu
pytasz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- A tak z
ciekawości. No więc?
- Po
pierwsze chciałam zacząć swoje dorosłe
życie w miejscu, które znam.
- A szukałaś już pracy? Nie chcę się wtrącać, ale wiesz zawsze pieniądze są potrzebne w życiu.
- A szukałaś już pracy? Nie chcę się wtrącać, ale wiesz zawsze pieniądze są potrzebne w życiu.
- Tak, tylko
że nic nie ma.
-A w jakiej
branży?
-Stylistka.
- Wiem, kto
szuka stylistki dla siebie.
- Naprawdę?- spytałaś.
- Yhm. Niejaki James Lookan. Jest właścicielem lokalu odnowy, wiesz zmiana stylu ubierania się
itd. To mój stary znajomy. Ostatnio narzekał, że potrzebna mu jeszcze jedna stylistka.
Jeśli chcesz, to odezwę się jutro do niego.
- Mógłbyś to dla mnie zrobić?- spytałam z nutą nadziei w głosie.
- No jasne. Co się nie robi dla ślicznej sąsiadki.
Zarumieniłam się i podziękowałam.
- Naprawdę?- spytałaś.
- Yhm. Niejaki James Lookan. Jest właścicielem lokalu odnowy, wiesz zmiana stylu ubierania się
itd. To mój stary znajomy. Ostatnio narzekał, że potrzebna mu jeszcze jedna stylistka.
Jeśli chcesz, to odezwę się jutro do niego.
- Mógłbyś to dla mnie zrobić?- spytałam z nutą nadziei w głosie.
- No jasne. Co się nie robi dla ślicznej sąsiadki.
Zarumieniłam się i podziękowałam.
Po dalszej,
jakże krótkiej wymianie zdań wrócili chłopcy.
Harry
wymyślił zabawę na śmieszne miny. Najlepszą zrobił Liam.
Nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu. Czas biegł szybko.
Było bardzo późno, więc czas wracać do domu:
Nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu. Czas biegł szybko.
Było bardzo późno, więc czas wracać do domu:
- Chłopaki,
na mnie już czas. Dzięki za miły spędzony czas.
- My też
dziękujemy- odparł Harry- Wpadaj częściej.
- Z miłą chęcią- odpowiedziałam i uśmiechnęłam
się.
-Odprowadzę
Cię- powiedział Zayn.
Poszliście
już do wyjścia. On żegnając się pocałował mnie w policzek.
- To do
zobaczenia- odparłam speszona.
Weszłam do
domu, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie.
”Chyba się zakochałam”- powiedziałam na głos i poszłam spać.
”Chyba się zakochałam”- powiedziałam na głos i poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz