wtorek, 29 października 2019

#34 "Kochała, ale porzuciła. Kochał, ale musiał porzucić. Nadal boli i nadal kocha" cz.3 (ostatnia)


                                                        
Z góry przepraszam, że tak krótko, ale myślę, że to wystarcza, aby dopiąć te opowiadanie :)
---------------------------------------------------

                                                                          
*

Zapalam znicz i czytam napis na nagrobku:
“ MIŁOSZ ZALEWSKI
ŻYŁ LAT 30
ZM. 31.10.2014
NA ZAWSZE W NASZYCH SERCACH”

Jak szybko to minęło... Tak bardzo mi go brakuje. Było mi go żal, tak młodo umrzeć na taką chorobę. Miał raka wątroby, walczył 4 lata.
-Witaj brachu- wzdycham i siadam na ławeczce.- Chciałbym Cię uścisnąć, pójść do Ciebie, wypić z Tobą piwo- śmieje się- Jak wiesz, Maja mnie zdradziła. Minęło już sporo czasu- prawie 4 miesiące. Nadal coś do niej czuje. Nie wiem, czy umiem jej wybaczyć- a ty co byś zrobił gdyby to była Natka? Tak bardzo ją kocham i nie lubię jednocześnie. Tak wielkie miałeś szczęście- miałeś wspaniałą żonę. To cudowna kobieta, potrafi postawić do pionu- z resztą sam wiesz. Tak bardzo mi Ciebie brak. Byłeś moim najlepszym przyjacielem i zawsze będziesz. Trzymaj się tam na górze- kończąc z nim tą rozmowę patrzę w niebo i wstaje  z ławki.
Spoglądam jeszcze raz na zdjęcie- jak zawsze uśmiechnięty. Uśmiecham się ponuro i idę
w stronę wyjścia z cmentarza.
Czuję się rozdarty- z jednej strony chciałbym zacząć na nowo i jej wybaczyć. Z drugiej, czuję, że sam bym siebie oszukiwał i nie umiałbym tak żyć. Jestem takim człowiekiem, który nie zapomina, ale potrafi wybaczyć.
Czuję, że jakbyśmy byli dla siebie stworzeni- zawsze tak było… Nie wiem, co myśleć, co postanowić, to zbyt trudne. Chciałbym postanowić raz, a dobrze- i nikt nie może mi w tym pomóc, oprócz Mai.
Brakuje mi jej ciepła, energii, szaleństwa. Śmieje się, gdy wyobrażam sobie, jej szalone pomysły.
Potrafiliśmy wyjść o 3 w nocy z domu, kupić wino, pójść nad rzekę, śpiewać i tańczyć, nie patrząc na reakcje innych.
Jesteśmy młodzi- wtedy też byliśmy, ale czuję, że bez niej się postarzałem. Nie jestem tak rozrywkowy, jak ona, ale przy niej tego chciałem. Wręcz to dzięki niej taki się stałem.
Mówi się, że znalazło się drugą połówkę i ja czuję, że właśnie znalazłem- dlatego, gdy jej zabrakło, czuje się niepełny, zagubiony, smutny, przygnębiony.
Cierpię. Jak nigdy dotąd. Wyszedłem z tej mantry rozpaczy, zapominania w alkoholu, chwilowych przygodach i bałaganie, który był nie tylko w sercu, ale także na co dzień.
Znam Maję nie od zawsze, ale mam wrażenie, jakbym ją znał od początku. Wiem, że to ta jedyna, choć jak o tym myślę, to sądzę, że zwariowałem. Przecież mnie zdradziła, zamiast porozmawiać, coś zdziałać, bo można i da się to uratować.
Od kilku dni myślę, co zrobić.
Wyciągam telefon i dzwonię. Do niej.

                                                                                         *

Siedzimy u mnie w mieszkaniu na kanapie. Stwierdziłem, że na taką rozmowę, chce umówić się na neutralnym, prywatnym gruncie. Nie będziemy musieli się hamować, gdy będzie taka potrzeba.
- Nie wiem, od czego zacząć- zaczynam, gdy trwa długa cisza. Drapię się w głowę zakłopotany
i kontynuuje- Minęło sporo czasu i sporo się wydarzyło. Byliśmy ze sobą dość długo, więc nie będę owijał w bawełnę. Tłumiły się we mnie różne emocje, kiedy się rozstaliśmy. Od rozpaczy, tęsknoty do wściekłości kończąc. Zacząłem pić, miałem przygody na jedną noc, moje mieszkanie wyglądało jak armagedon, a ja tkwiłem w tym, bo tak mi było wygodnie. W końcu nie wytrzymałem
i poprosiłem o pomoc. Nie wiem, czy dobrze robię, ale tak czuje, że tak powinienem zrobić. Maju- mówiąc to, łapię ją za te malutkie dłonie i patrzę głęboko w jej oczy. Uważnie mnie słucha- Nie przestałem Cię kochać.Nie umiem bez Ciebie żyć. Bez Ciebie czuję się niekompletny, pogubiony. Nie chcę tak żyć.
- Antek…- mówi i wciąga głęboko powietrze.
- Poczekaj, chcę dokończyć. Obydwoje się pogubiliśmy. Dopiero po czasie do mnie to dotarło. Uciekłem w pracę, był nawał i zapomniałem o tym, co najważniejsze. Nie umiałem sobie tego uświadomić, nie widziałem tego do momentu, kiedy się rozstaliśmy.
Powiem Ci to teraz- wciągam głęboko powietrze i wzdycham.- Na naszym wyjeździe, który się nie odbył… chciałem Ci się oświadczyć. Czułem, że to odpowiedni moment i wiedziałem, że jesteś tą jedyną.
Nastaje cisza. Ona siedzi i nic nie mówi. Jest zszokowana i widzę, że głęboko zastanawia się, co zrobić.
Odchrząkuje i mówi:
- Naprawdę?
Kiwam głową. Łapię się za głowę i zaczyna płakać. Zanosi się płaczem i przyjmuje obronną postawę.
Bez słowa przytulam ją i kołyszę. Nie staram się jej uspokoić, bo płaczę razem z nią.
- Przepraszam- szepcze- Tak bardzo Cię przepraszam. Ja Ciebie też kocham, nawet nie wiesz, jak bardzo. Chcę być z Tobą, ale nie wiem, czy nadal mi będziesz ufał.
- Maja… Oj Maja, tak bardzo Cię kocham. Chcę spróbować, dać nam drugą szansę, choć nie będzie to łatwe. Lecz jesteś dla mnie zbyt ważna, bym mógł Cię zostawić. Ja Ciebie też przepraszam. Pomimo mojej pracy, powinienem poświęcać Ci czas, rozmawiać z Tobą.
- Antek.. Czasu nie cofniesz- obejmuje swoimi rękami moją głowę- Jak nie spróbujemy, nie będziemy wiedzieć, czy udałoby się to jeszcze uratować.
- Spróbujmy- odpowiadam i całują ją stęskniony.







piątek, 27 września 2019

#33 "Kochała, ale porzuciła. Kochał, ale musiał porzucić. Nadal boli i nadal kocha" cz.2


    
Minął już 2 miesiąc od rozstania z Mają- co z tego, nic się nie zmieniło. Nadal za nią tęsknię i nie wiem, co ze sobą zrobić. Co kilka dni przyprowadzam jakąś pannę i zabawiamy się.
A pomiędzy tymi dniami upijam się tak mocno, że budzę się z ciężkim kacem.
Wpadłem w wir- mam urlop, więc wychodzę tylko po alkohol i jedzenie.
Dziś wieczorem próbuje nalać sobie piwo do kubka (wszystkie kufle leżą w zlewie), ale ręka mi się trzęsie i wylewam na siebie i na podłogę.
- Cholera!- krzyczę i idę po ścierkę do kuchni- lecz aby ją znaleźć muszę podnieść kilka stert talerzy, które piętrzą się na stole.
Znajdując to, co trzeba potykam się po drodze o buty i klnę pod nosem. Jęczę z nerwów
i wycieram plamę po piwie. Nalewam pozostały trunek i wypijam jednym tchem. Otwieram kolejne chipsy, biorę kilka, jem i sprawdzam facebooka, instagrama, ale nie znajduję nic odkrywczego.
Rankiem budzi mnie jakaś wiadomość z telefonu, ale ją ignoruję, a po chwili słyszę dzwonek do drzwi.
Kto i czego ode mnie chce?
Wzdycham i chwiejnym krokiem wstaję do drzwi. Mrużę oczy i otwieram.
- Mmm, Oskar, co ty tu robisz?
- Odbiło Ci? I co- chcesz do końca życia się tak zachowywać?- pyta, omijając mnie
w drzwiach.
Wzruszam ramionami i drapię się w głowę zakłopotany.
- Kur**, co to za chlew? Jak ty tu funkcjonujesz?!- patrzy na mnie z politowaniem i zaczyna sprzątać.
Nie wiem, co powiedzieć. Z jednej strony jest mi wstyd, z drugiej mam na to wyrąbane. Po chwili jednak pomagam mu ogarnąć kawalerkę, a po skończeniu wyciągam piwo z lodówki.
- Chcesz?- pytam, odwracając się do niego.
- Nie, obejdzie się. I ty też nie powinieneś. Ciągle pijesz.
- Oj, nie przesadzaj. Świętoszek się odezwał, jakbyś ty nigdy nie pił.
- Na pewno nie w takiej ilości- odpowiada sarkastycznie i próbuje mi zabrać piwo. Nie daję się, więc rezygnuje po chwili i wzdycha.
- Stary, ogarnij się. Tylko tyle ci powiem. Jak chcesz się wygadać, to wiesz, gdzie mnie szukać. Idę na spotkanie z Alą. Na razie- mówiąc to, powoli idzie do wyjścia i zakłada kurtkę.
Patrzę na niego i popijam piwo. Nagle dociera do mnie to co powiedział- w samą porę, już zamykał za sobą drzwi, a ja się odzywam:
- Czekaj, czekaj. Z Alą? Z twoją trzecią ex? Znowu się spotykacie?- marszczę brwi.
- No tak, na razie na próbę. Za tydzień mamy podjąć decyzję, czy chcemy dać sobie drugą szansę, czy rozstajemy się w zgodzie.
- To fajnie- odpowiadam.
- Tak, fajnie. Już muszę lecieć. Cześć.
- Cześć- mówię i w tym samym momencie drzwi się zamykają.
Może ja też powinienem spróbować?- myślę. Nie, to głupie. Zdrada to co innego. Chociaż, może by tak… Nie, nie, nie!
-Ughhhhhhhhh.
Walę w ścianę i łapię się za pięść. To nie był za dobry pomysł.


                                                                        *
“ Słowa milczą, jak najgłośniej
W zimny wieczór, jak na wiosnę
A Ty, przez ulicę znów, nie ostrożnie (nie ostrożnie...)
Biegniesz do mnie tu, do mnie (do mnie, do mnie, do mnie)” *

Znów idę do sklepu- skończył się alkohol, papier i nic nie ma do jedzenia. Ubieram się
w grubą bluzę i zamykam dom. Słucham muzyki przez słuchawki i rozmyślam.

“ - Kocham Cię- szepczę jej do ucha, kiedy leżymy razem w moim łóżku.
Jesteśmy dopiero 6 miesięcy razem, ale kocham ją jak szaleniec. Jest taka słodka, czuła, wesoła. Słodka wariatka.
Uśmiecha się i patrzy na mnie zaskoczona. Ja również mam banana na twarzy. Już tak dawno chciałem jej to powiedzieć.
- Ja Ciebie też kocham, Antek- odpowiada i całuje mnie namiętnie.
A potem się kochamy- jak jak jeszcze nigdy”


“ ( tydzień przed rozstaniem)
- Dlaczego mnie unikasz? Chodzisz Bóg wie, gdzie a potem masz pretensje, że nie spędzam z Tobą więcej czasu. To Ciebie wiecznie nie ma.
- Tak? To ty zawsze musisz przynosić robotę do domu, choć nie ma takiej potrzeby. I do mnie masz pretensje, że wychodzę? A co mam robić- patrzeć jak pracujesz?- krzyczy, wypowiadając ostatnie zdanie.
- Aha, czyli to moja wina, tak? Tylko ja tu jestem winny. A kto nie chce uprawiać seksu? Bo nie mam ochoty, bo zaraz mam okres, teraz mam okres, jestem po okresie, cholera jasna! Nie jestem seksoholikiem, ale też mam swoje potrzeby! Maja, co się z Tobą dzieje?
- Nie wiem, może to ty się zmieniłeś…- mówi, płacząc.
Trzaska drzwiami i zamyka się w pokoju.
Słyszę jak płacze, ale nie chce mnie wpuścić do pokoju.
Zrezygnowany walę pięścią w drzwi i wychodzę z domu. Muszę ochłonąć.”


Wychodząc ze sklepu, widzę ją stojącą z założonymi rękami. Pięknie dziś wygląda. Jak zawsze.
- O! Hej!- mówi i podchodzi do mnie, lecz ja się odsuwam.
- Nie.
- Antek. Proszę, daj mi drugą szansę. Bardzo żałuje, że to się stało. Przepraszam.
- Trochę późno na przeprosiny, wiesz?- mówię i poprawiam ciężką siatę z zakupami.
- Proszę Cię.
- Jesteś nic nie warta! Zdradziłaś mnie, zmieszałaś z błotem, jak myślisz, jak się czuje?
I tak po prostu mam Ci wybaczyć?! Jesteś egoistką!
Patrzy na mnie zszokowana, a dodatkowo jakiś koleś się wtrąca:
- Ej, grzeczniej! To jest kobieta!
- Zdradziła mnie!
- Ale ona ma uczucia…- nie daję mu dokończyć i mówię mu, żeby się odwalił.
Idę do domu szybkim krokiem, ale przed skrzyżowaniem odwracam się za siebie.
Nadal tam stoi.
Czy dobrze zrobiłem?

                                                                        *


“ Jeśli to ostatni w życiu dzień, 
Jeśli jutra nie ma być na pewno
Z każdym łykiem żal mi coraz mniej,
Wiem że dzisiaj tańczysz tylko ze mną” *


Mija dzień za dniem. Panienek już nie chce- liczą się tylko procenty. Wszelakiego rodzaju.
Powoli kasa mi się kończy, na szczęście urlop mi się skończył, to przynajmniej mam za co pić. Wstając już potykam się o masę butelek, ale nie chce mi się sprzątać. Ten stan mieszkania oddaje kwintesencję tego, jak się czuje-  brudny, zaniedbany, wypruty z emocji.
Nie wiem, co myśleć o tym, co się wydarzyło. Są dwie perspektywy tego, dlaczego to się stało, ale żadna nie jest dla mnie właściwa.
Jedna to taka, że to moja wina. Przecież dużo pracowałem, przestałem być tylko dla niej. Liczyła się tylko praca, ciepły posiłek, miły seks i wyjazdy za granicę co jakiś czas.
Druga to, że ona jest wszystkiemu winna. To ona zaczęła późno wracać do domu, tajemniczo się zachowywać, wydziwiać, robić pretensje.
Naprawdę nie wiem. Co ja mam robić?
Nagle zaczyna mnie ogarniać niepokój. Co, jeśli już tak będzie zawsze? Nie chcę tego, choć to takie miłe uczucie, gdy alkohol pozwala mi odpłynąć od smutków i wściekłości. Nagle wpadam w rozpacz. Wyrywam włosy i zaczynam ryczeć. Zanoszę się płaczem i cały się trzęsę. Nie mogę  tak żyć. Nie chcę.
Dzwonię do Natalii, żony mojego nieżyjącego brata.
- Halo?
- To ja, Antek- mówię szeptem.
- Tak, widzę. Co się dzieje?
- Nie wiem, mam już dość. Pomóż mi.
- Gdzie jesteś?
- W domu. Siedzę i nie daję już rady.
- Już jadę. Zaraz będę.
Gdy przyjeżdża otwieram drzwi i wtulam się w nią. Nadal płaczę i trzęsę.
Ona gładzie mnie po plecach i uspokaja. Jak powoli się rozluźniam zaprowadza mnie do kanapy, odgarnia stertę ciuchów i sadza mnie na kanapie.
- Antek, co się dzieje? Powiedz mi. Martwię o Ciebie. Bardzo.
- Nie wiem, Nati. Tęsknię za nią, choć tak bardzo mnie zraniła. Nie chcę bez niej żyć. Jest dla mnie taka ważna. Zawsze była- teraz to wiem- znowu się rozklejam, jak baba.
- Oj Antek- przytula moją głowę do siebie i kołysze się- Jestem tu. Kocham Cię jak brata
i wiedz, że masz zawsze we mnie oparcie. Napisz do niej, jeśli chcesz. Spotkajcie się
i zdecydujcie, co dalej. To, że ty chcesz, nie oznacza, że ona również. Może się ułoży, może nie. Chyba zasługuje na drugą szansę, co?- mówi.
- Tak- odpowiadam, gdy podnoszę głowę- Tak zrobię.
Już chcę wstać, ale ona mnie powstrzymuje. Patrzę na nią pytająco.
- Poczekaj. Uspokój się najpierw i przemyśl to jeszcze raz. Zrobię Ci jakiś ziółek- wyjaśnia
 i wstaje.
- Dzięki- odpowiadam i całuję ją w policzek.
Uśmiecha się i wstawia wodę, potem zaczyna ogarniać mieszkanie podśpiewując.
Fajnie, że tu jest.
Tak bardzo mi jest potrzebna.
Najlepsza szwagierka ever.


* Wykorzystany fragment z piosenki zespołu Video “Wszystko jedno”


czwartek, 30 maja 2019

# 32 "Kochała, ale porzuciła. Kochał, ale musiał porzucić. Nadal boli i nadal kocha" cz.1




-Antek! Zostań, nie odchodź…-krzyczy i płacze Maja.
Moja mała Maja… Kochałem ją, choć nie wiem czy zawsze się nie oszukiwałem.
Po tej zdradzie poznałem jaka ona jest…
Czego jej brakowało?
Miłości? Więcej seksu? Prezentów? Kwiatków? Wyjazdów za granicę? Randek?
To wszystko miała. Kochałem ją, ale nie wiem czy na pewno.
-Za bardzo mnie zraniłaś, żebym miał zostać…-odpowiadam patrząc jej w oczy. Całe zapłakane, pełne nadziei że to się nie dzieje.
A jednak. Też nie mogę w to uwierzyć.
Płacze. Nigdy nie lubiłem jak płakała. Nie mogę teraz tego słuchać, więc biegnę do drzwi, wsiadam na motocykla i odjeżdżam.
Przez całą drogę płaczę.
Tak jestem z tych facetów co płaczą.
Jadę coraz szybciej na autostradzie.
“Co ja robię? Przez kobietę chce się zabić?!” myślę.
Zjeżdżam pierwszym zjazdem i staje obok drzewa. Zdejmuje kask i chowam do bagażnika.
I wtedy to widzę. JEJ kask, prezent urodzinowy ode mnie. Uwielbiała jazdę motocyklem, dlatego go kupiłem. Tak słodko w nim wyglądała…
Zamykam pośpiesznie bagażnik i prawie bym kopnął w silnik, gdyby nie to, że kapnąłem się co chce zrobić.
Wpadam w furię, szybko się uspokajam gdy walę zbyt mocno nogą w pień drzewa.
Oskar.
Mój jedyny ratunek na dziś.
                                                                      *
-Nie miałeś dziś być na wyjeździe z Mają?- pyta, kiedy otwiera mi drzwi. Za jego plecami widzę jego nową- Kasię, Joasię?
Nie wiem, tyle ich miał, że już nie ogarniam.
Drapie się po głowie zakłopotany sytuacją.
-Sorry, że Ci przeszkadzam, ale właśnie z nią zerwałem. Potrzebuje się napić bo jak nie to w końcu spowoduje wypadek na drogę, bo tak jestem wkurzony.
-Okejjjjj- patrzy na mnie zakłopotany i wpuszcza do środka. Jego nowa wstaje z łóżka i zbiera się do wyjścia.
Oskar żegna się z nią i przeprasza. Umawiają się na jutro.
Kiedy wychodzi, pytam:
-Czy wy coś ten tego?
Oskar się śmieje.
-Jakby ci to powiedzieć stary. Chyba to ta. Wolę poczekać.
Śmieje się w duchu.
-Jesteś niemożliwy-mówię-Masz piwo?-pytam zaglądając do lodówki.
Znamy się od 5 lat, mieszkałem tu z nim 4 lata, potem mieszkałem z...Mają. Sama myśl o niej mnie boli jednocześnie i wścieka.
-Mam nawet whisky- mówi z dumą.
Bierzemy i to i to. Po pierwszym piwie dopiero otwieram się na wyjaśnienia, wcześniej nie byłem gotów na powtórkę dzisiejszych i wczorajszych zdarzeń.
-Zdradziła mnie. W naszym łóżku.
Nie zdążam powiedzieć więcej gdy słyszę “O kur**” wydobywające się z ust mojego najlepszego kumpla.
-Wróciłem wczoraj od Ciebie, gdy ich zobaczyłem. Nie znam tego fagasa, ale myślę że musi być nadziany, bo przystojny to on nie jest. Przynajmniej ja tak myślę. Zdziwieni jakby widzieli ducha. Majka wyskoczyła tak szybko z łóżka, jak z katapulty. Zaczęła coś tłumaczyć, ale nie dałem jej nic powiedzieć. Nie chciałem jej w nocy wyrzucać, więc wyprosiłem tego kolesia, razem z ubraniami za próg, trzasnąłem drzwiami i wrzuciłem od razu prześcieradło do pralki. Moja “była” chciała mi to na spokojnie wytłumaczyć, jednak kazałem jej się zamknąć i pójść do pokoju. Sam spałem na kanapie. Wiem głupie, pomimo nienawiści do niej nie pozwoliłbym jej spać na tym gracie. Rano pogadaliśmy, lecz nic nie wiem dokładnie za bardzo. Była bardzo roztrzęsiona. Jak ona mogła?
-Najwyraźniej mogła. I tu sprawdza się to powiedzenie: Jeśli zakochała się w drugim człowieku, to znaczy że nie kochała tego pierwszego tak mocno.
- Nie pomagasz, stary. Skąd znasz takie teksty?- pytam.
- Moja trzecia ex nauczyła mnie, że nie warto być z osobą która podoba ci się seksualnie czy intelektualnie. Musisz ją zaakceptować w każdym aspekcie, w każdej sytuacji. Oczywiście, wkurzają cię pewne sytuacje, nawyki, zachowania. Najważniejsze, by jakoś się do nich przyzwyczaić. Jeśli ich nie umiesz zrozumieć, jest ich za wiele- skończ z tym. I ona to zrobiła.
Wypija do końca piwo i odstawił ze smutną miną pustą puszkę.
-Tęsknisz za nią?
-Cholernie. Dopiero po naszym rozstaniu zrozumiałem, że bardzo ją kochałem. Nie walczyłem, pozwoliłem odejść, bo wiedziałem wtedy że nie mogę siebie zmienić. Teraz wiem, jak głupi byłem tak myśląc. Dla ukochanej można zrobić niemal wszystko. To o co poszło to nie są jakieś wielkie sprawy, ale niestety te małe drobnostki sprawiły, że nie można było powiedzieć, że Ala była szczęśliwa. Długo tak myślałem że tak było. W dniu rozstania zrozumiałem, jaka była prawda. Wpadliśmy w rutynę, byłem zapracowany, oddaliliśmy się od siebie, zaczęliśmy się kłócić, wytykać. Nie tędy droga. Niestety przez stres się na to nie patrzy, nie widzi się wagi problemów. Bo są one małe, sami je powiększamy i wychodzą na wierzch gdy już wybuchają.
- Czy te dziewczyny to odreagowanie?
- Nie wiem. Już byłem w kilku przelotnych związkach, lecz Ala… Ala była inna. Nie spotkałem do tej pory tak inteligentnej, ambitnej i kochającej kobiety. Tak bardzo ją zraniłem. Według niej przestałem się starać. Teraz wiem, dlaczego. Starałem się od święta- na spotkaniach, ważnych wydarzeniach. Kobiety chyba potrzebują tego kontaktu. Później już gdy się widzieliśmy zaczęło się psuć. To nie było to co kiedyś. Zabolały mnie słowa które mówiła do mnie kiedy ze mną się rozstała. Były pełne bólu, żalu i zranionego serca. Pytanie tylko, czy ona nadal by chciała spróbować po tym wszystkim?
-Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Pamiętaj słowa Mai. Przynajmniej to wyniosłem
z tego związku.
-Ejjjj- śmieje się Oskar.- Wyniosłeś znacznie więcej. Dowiesz jak zaczniesz spotykać się
 z inną- śmieje się ponownie, podnosząc się z kanapy.

Tydzień później:


Kiedy przechodzę obok mojego ulubionego baru, przypominam sobie dzień, w którym ją poznałem:
“Jestem w barze, poszedłem sam. Lubię bardzo to miejsce, sprzedają tanio piwo, grają dobrą muzykę, a wystrój daje przytulny klimat.
Kiedy podchodzę do baru, widzę dziewczynę w czerwonej bluzce i czarnych spodniach.
Ma na sobie szpilki- elegancka kobieta, lecz raczej nie nad wyraz.
- Hej- podchodzę do pięknej blondynki i uśmiecham się.
- Cześć- mówi, także się uśmiechając.
Jest trochę speszona, ale zainteresowana.
- Jak leci?- pytam.
- W porządku, dziś piątek to przyszłam- mówi, dopijając drinka do końca.
- Sama?- dopytuje, bo nikogo więcej nie widzę przy barze.
- Nie… to znaczy tak- śmieje się- byłam z przyjaciółką, ale musiała wyjść, chciałam tutaj jeszcze posiedzieć, podoba mi się to miejsce.
Ma ładny głos, taki dziewczęcy, choć nie wygląda na niepełnoletnią, pewnie ma gdzieś z 21/22 lata.
- Poproszę tego samego drinka dla tej pani- mówię do kelnera, który podchodzi do nas, by zapytać, czy coś jeszcze potrzebujemy.
Miło nam się rozmawia, złapaliśmy dobry kontakt, a gdy wychodzę, biorę od niej numer.
Spróbuje, bo co mi szkodzi?”
Ponad 3 lata temu poznałem Maję. Myślałem, że ją znam, mówiła mi tak wiele rzeczy, a jak jeszcze ze sobą zamieszkaliśmy, poznawałem nieodkryte dotąd strony…
Miesiąc przed rozstaniem:
“- Dlaczego nie zadzwoniłaś? Mógłbym Cię odebrać, wiesz, że nie lubię, kiedy wracasz po ciemku sama i to na pieszo- mówię, kiedy rozbiera się z płaszcza.
- Wiem- odpowiada nerwowo- Nie chciałam Cię fatygować. Wiem, jak dużo masz pracy, którą nawet zabierasz do domu- krzywi się wypowiadając ostatnie słowa.
- Nie chciałaś fatygować? Nigdy nie robiłem z tego problemu, nawet jak miałem dużo na głowie- mówię zdezorientowany.
- Oj, skończ już. Nie zadzwoniłam, trudno, zadzwoniłam po taksówkę. Nie wydałam za dużo- wzdycha.
- Gdzie tak w ogóle byłaś?
- U koleżanki- mówi od niechcenia- Nieważne, idź już spać, jutro wcześnie musisz wstać do pracy, ja się wykąpię i zaraz do Ciebie dołączę.
Nie mogłem usnąć, gdy wyszła spod prysznica. Nie zrobiła tego, co mi powiedziała wcześniej. Gadała z kimś przez telefon, była zdenerwowana. Pomyślałem, że pewnie ktoś z pracy nagle kazał jej znaleźć jakąś umowę, którą przyniosła wczoraj wieczorem, by na spokojnie przejrzeć w weekend.
To często się zdarzało.”
Jaki ja wtedy byłem głupi. To z nim od kilku miesięcy gadała po kryjomu wieczorami, kiedy ja szedłem spać...

Wracając ze sklepu osiedlowego z pełną reklamówką zakupów, idę zamyślony do domu. Staram się
o niczym nie myśleć, ale wydarzenia ostatniego miesiąca nie dają mi spokoju. Skręcam jak zawsze
w prawo, ale zderzam się z kimś. Tą osobą jest Maja.
- Hej, sorry, nie patrzyłam, jak idę- mówi, wyjmując słuchawki z uszu.
- Hej, to też moja wina, zamyśliłem się.
Stoimy w niezręcznej ciszy. Walczę z chęcią przytulenia jej, pocałowania w czoło, jak zawsze, gdy się witaliśmy. Z drugiej strony mam ochotę ją minąć, życząc wszystkiego najlepszego, ale nie potrafię przejść obok niej obojętnie. Boli mnie serce, ale sam nie wiem, co chciałbym zrobić.
- Co słychać?- wreszcie się odzywa Maja.
- Nic takiego, praca, praca, dom i tak w kółko- odpowiadam i wzruszam ramionami.- A co
 u ciebie?- dodaję.
- W porządku, jakoś żyje- mówi, uśmiechając się lekko.
Patrzę na nią- jak zawsze jest piękna. Dziś ma na sobie szarą kurtkę, koszulę w kratę, czarne spodnie i szpilki- czerwone, z którymi mam dobre wspomnienia. Skręca mnie
z zazdrości, że tamten ma ją ot tak. Teraz czuję, jak bardzo za nią tęsknię.
- Spieszę się, idę na spotkanie z pracy- niepotrzebnie się tłumaczy- Życzę Ci wszystkiego najlepszego Antek, naprawdę- wypowiadając ostatnie słowa, przytula mnie.
Jestem sparaliżowany, nie spodziewałem się tego, lecz po chwili także ją obejmuję.
Walczę z uczuciami, przytulamy się dłuższą chwilę.
- Przepraszam, nie powinnam- mówi speszona i poprawia kurtkę.
- Nie musisz. Ja Tobie również życzę wszystkiego najlepszego, Maja- mówię i uśmiecham się szczerze.
Gdy już jestem w domu, siadam przed telewizorem z piwem w ręku. Patrzę się  na ekran, który nadal jest czarny.
Upijam łyk z kufla i wzdycham.
Tak bardzo za nią tęsknię.
Miesiąc po rozstaniu:
Dni mijają, każdy wygląda tak samo- praca, dom, praca, dom. Ewentualnie Oskar wpada co jakiś czas, by nie było mi samotnie. Pomimo tego, że go lubię, jest moim najlepszym kumplem i tak dalej, ale wkurza mnie to, że traktuje mnie jak dziecko, które straciło przedwcześnie mamę. Przynajmniej tak się czuje. Choć… mam z tego korzyści- piwo za darmo, czasem i kolacja (lunch mam zapewniony w pracy- luksus!), także nie jest najgorzej. Ale… czuję się wtedy nadal samotny, jakbym po Mai nie miał normalnego życia.
To dziwne, jak bardzo zmienia się twoje życie, kiedy dzielisz je z inną osobą. Już nie masz swojego życia, jest wasze życie, a osobne tylko wtedy, gdy nie jesteście obok siebie.
To nie odkrycie, ale dopiero teraz do mnie dociera, że zyskałem dużo, mieszkając z nią, ale zabrano mi także wiele- prywatność, niezależność, kubki, a nawet kołdrę.
Już pierwszej nocy nie była już moja. Chlip. (Na marginesie- Majka uwielbiała spać w kokonie, a ja przez pół roku marzłem w nocy, nie wysypiałem się, aż moja była wpadła na to, że mi zimno podczas snu i kupiła nową kołdrę- ale dla siebie, niestety dostałem tą cienką i starą. Ehhh.)
Brakuje mi jej. Cholernie.
Tego buziaka przy śniadaniu.
I tego przy robieniu kolacji.
A najbardziej tego po seksie, tuż przed snem.
Brakuje mi tych wieczorów, kiedy robiła wyjątki i oglądała ze mną mecze, jedząc przy tym mnóstwo słonych przekąsek.
I tych wieczorów, kiedy przerywała mi film lub program, bo chciała ze mną się kochać. Już teraz, no nie bądź taki Antek!
I tych weekendowych poranków, kiedy całe przedpołudnie spędzaliśmy w łóżku, bo wtedy mieliśmy najwięcej czasu dla siebie.
Ale to jej mi najbardziej brakuje- jej ciała, uśmiechu, śmiechu, ust- jej całej.
Wróć.


Kocham i nie cierpię, tęsknię i nie chcę tęsknić. Błądzę myślami, gubię się w uczuciach.
Chciałbym nie czuć, zapomnieć, wyjechać i zacząć od nowa. Tak się nie da.
Nocami czasem nie śpię, rozmyślam, co by było gdyby.
Nie wiem, co robić, biję się z myślami, czy umiałbym wybaczyć i nadal być z nią.
Bo życie bez niej nie ma takiego tonu, barwy, energii. Jest puste, szare, szybkie.
Ona pozwalała mi zwolnić, unieść się ponad ziemię. Pozwalała mi żyć.
Bez niej nie umiem oddychać. Duszę się, dławię, ale nie mam żadnej pomocy.
Brakuje mi powietrza. Zasypiam. Budzę się. Próbuje złapać oddech, odbić się od dna, nie potrafię.
Po prostu nie potrafię!
Ludzie mnie widzą, ale nie to, co siedzi w środku.
Wracam do domu, wybucham, walę w ścianę, oddycham, czasem jadę motocyklem kilka kilometrów od domu, wracam, uspokajam się, czasem pije piwo i idę spać.
Nie tak chyba powinno wyglądać życie. No nie tak.