piątek, 9 października 2015

#13 To nie czas leczy rany, to my uzdrawiamy je w swoich czynach cz.1

   



Pustka.
Tęsknota do drugiej osoby.
Nie myślałem, że idąc do liceum, spotkam kogoś tak cudownego…
Maja.
Moja pierwsza miłość.
Poznałem ją na półmetku.
 Była w równoległej klasie.
Nigdy wcześniej nie miałem okazji ją poznać.
Po tej imprezie, wszystko się zmieniło.
Podaliśmy sobie numery telefonów, a ja obiecałem, że zadzwonię.
I zadzwoniłem.
Spotkaliśmy się w parku. Zabrałem ją do galerii, na ciastko i kawę.
Rozmawialiśmy o naszych planach na przyszłość. Ona miała w planach medycynę, ja prawo. Tego popołudnia dowiedziałem się o niej wielu rzeczy. Miała starszego brata, którego  uważała za  najlepszego brata pod słońcem. Dużo mi o nim mówiła. Mieszkał w innym mieście- tam, gdzie studiował architekturę.
Jak wyglądała?
Była śliczna.
Brunetka, szczupła, zielone oczy, długie i piękne nogi.
Kiedyś podarowała mi swoje zdjęcie. Postawiłem je w ramce na komodzie.
Do szkoły, jak i poza nią ubierała się modnie i kobieco. Aż zabierało dech.
Czasami zakładała tzw. Zerówki na nos. Na pożegnanie zawsze mówiłem: „Do zobaczenia później, śliczna okularnico”, na co zawsze się śmiała. Po 2 miesiącach, od pamiętnego półmetka byliśmy razem. Szczęśliwi i radośni, patrząc optymistycznie w przyszłość.

Często spędzaliśmy ze sobą weekendy, wieczorami oglądając komedie.
Przed snem, zawsze ją sobie wyobrażałem. Jej piękny uśmiech i radosne oczy.
Wtedy już odpływałem.
Zanim się obejrzeliśmy, nadeszła klasa maturalna. Wkraczanie w dorosłość, prawo jazdy, matura, ciąg 18-stek znajomych i własnych, a na końcu studia.
Tak można by było podsumować, co nas czekało w przeciągu tego ostatniego roku edukacji.
Mieliśmy dla siebie coraz mniej czasu.
Spotykaliśmy się raz w tygodniu, zawsze tego samego dnia, o tej samej porze i w tym samym miejscu.
W cudownej kawiarence, która tak bardzo podobała się Mai.
Gdy dzwoniliśmy do siebie późnym wieczorem, zawsze pod koniec mówiła:
„-Tomekkk?
- Tak?- pytałem z rozbawieniem.
Wiedziałem, co zaraz powie, tak było zawsze. To była nasza obietnica na dobranoc.
- Ale zabierzesz mnie do tej kawiarenki, gdy już skończy się matura?
- Zabiorę, zabiorę.
- Dziękuję- szeptała- Dobranoc, kochanie.
-Dobranoc.”
I zabrałem.
Myślałem, że tego dnia będzie się cieszyć, że wreszcie jest po maturach, że będziemy mogli spędzać więcej ze sobą czasu, aż nadejdą studia i choć będziemy w tym samym mieście, czasu dla bycia ze sobą, będzie mniej.
Tego dnia Maja była jakaś smutna, nieobecna.
Bałem się, że ma mi do powiedzenia coś strasznego.
I nie myliłem się…
„- Tomek, mam coś Ci ważnego do powiedzenia- odparła poważnym tonem, gdy już skończyliśmy jeść.
-Tak?- spytałem, pełen niepokoju.
- Ja…- spuściła głowę na moment, aby po chwili ją podnieść- nie mogę tak dłużej. Musimy się rozstać.
-Co?- prawie krzyknąłem- Żartujesz sobie?
- Nie, nie żartuje- odpowiedziała cicho i zaczęła wyjmować pieniądze, płacąc za siebie.
Wstałem, kiedy ona wstała.
Wyszła pośpiesznie z kawiarenki, a ja podążałem za nią.
Nie mogłem w to uwierzyć.
Co ona mówi?
- Tomek- syknęła, gdy zasłoniłem jej drogę do drzwiczek jej auta.
- Nie! Wyjaśnij mi, dlaczego mi to robisz.
- Tak będzie lepiej. Dla mnie, dla Ciebie. Dla nas.
- Chyba tylko dla Ciebie. Kocham Cię! Słyszysz? Kocham Cię i chcę być tylko z Tobą- odpowiedziałem, trzymając jej twarz w obu dłoniach.
Patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach, a po jej policzkach płynęły łzy. Otarłem je opuszkami palców.
- Muszę jechać. Ja Ciebie też kocham, ale ja nie zasługuję na Ciebie. Daj mi jechać- powiedziała stanowczym tonem.
- Maja, oczywiście, że zasługujesz. Jesteśmy sobie przeznaczeni. Pamiętasz te wszystkie chwile, które spędziliśmy ze sobą? Bitwy na poduszki, oblewanie się wodą, oglądanie komedii, wspólne gotowanie? Nie pamiętasz, jak było wtedy cudownie? Nie wmówisz mi, że udawałaś, że nic dla Ciebie nie znaczę- położyłem palec na jej ustach, ponieważ chciała mi przerwać- wysłuchaj mnie do końca. Kochasz mnie, a ja Ciebie. Wiem to, bo widzę to w twoich oczach i twoim zachowaniu. Czy chcesz to, co pomiędzy nami jest, tak po prostu zniszczyć, bo masz zły dzień? Tyle czekaliśmy na ten dzień, kiedy to wariactwo się skończy, kiedy będziemy mieli wiele czasu dla siebie… Powiedz mi, dlaczego mi to robisz? Dlaczego?
- Tak będzie lepiej- odpowiedziała znowu tym samym argumentem.
- Nie. Nie będzie lepiej. Będzie jeszcze gorzej. Ja wiem, że to nie jest powód, dla którego chcesz ze mną zerwać.
Westchnęła.
- Nie czuje tego, co kiedyś. To chyba wygasło..
- Masz kogoś innego?- spytałem prosto z mostu.
- Nie! Kocham Cię, ale nie możemy być razem. Zasługujesz na kogoś lepszego, niż ja.
- Nieprawda. Ty jesteś dla mnie najważniejsza i tylko ty się dla mnie liczysz.
Znów się rozpłakała. Wspięła się na palcach i pocałowała mnie w usta.
- Żegnaj Tomek.
Wsiadła do samochodu i odjechała. Zostawiła mnie.”
Wtedy zrozumiałem, że ona nie chciała pozwolić, żebym zapełnił jej puste od wielu lat serce.
Maja, tak samo jak ja, zakochała się po raz pierwszy.
Nigdy wcześniej nie miała chłopaka. A ja nigdy nie miałem dziewczyny.

Tej nocy nie mogłem usnąć. Co chwila patrzyłem na wyświetlacz telefonu, sprawdzając czy przypadkiem nie dzwoniła, by przeprosić, wrócić.
 A może choćby SMS?
Nie.
 Nie napisała, nie zadzwoniła.
Wiele razy do niej dzwoniłem, ale włączała się sekretarka. Nigdzie nie mogłem z nią złapać kontaktu, nawet jej w domu już nie zastałem, bo wyjechała wcześniej do Poznania, niż planowała.
Przeszywał mnie ból i wielki smutek. Tak bardzo za nią tęskniłem.


Siedziałem  wiele godzin  w swoim pokoju- ja i cztery ściany. W dodatku zielone. Zielony to kolor szczęścia. Mam dość takiego szczęścia! Nie pomaga.
Dziś ze złości stłukłem szybkę z ramki, w której znajdowało się jej zdjęcie.
Miałem je podrzeć, ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie, wyjąłem je z ramki i schowałem na dno pudełka, gdzie trzymałem moje skarby.
Mijały dni, tygodnie, miesiące, a ja nadal nie mogłem się otrząsnąć. Nadal nie mogłem uwierzyć, że to wszystko zdarzyło się naprawdę.
Nastał październik- początek studiów. Pojechałem do Poznania, nie do akademika, tylko po to, by zrezygnować ze studiów.
Nie mógłbym znieść studiować w tym samym mieście, wiedząc, że mogę na nią przypadkiem wpaść.
Co mam zamiar robić dalej?


Długo się nad tym zastanawiałem, ale w końcu się zdecydowałem i zamierzałem wyjechać z Polski, by zamieszkać w Anglii, w Londynie.
Bardzo dobrze znam angielski i marzyłem o tym, by kiedyś odwiedzić Londyn. Nadarzyła się okazja, by go odwiedzić, a nawet zamieszkać.
Potrzebowałem zmiany, wyjazdu i ucieczki od miejsc, które przypominałyby mi Maję, bo wiem, że gdybym przechadzał się uliczkami Warszawy, każde miejsce, przypominałoby mi o niej.
Spakowany, pożegnałem się z rodzicami i pojechałem na lotnisko.
Przebyłem odprawę i wreszcie zająłem miejsce w samolocie.
„ Czas na nowe życie”- odparłem w myślach.
Samolot wystartował. Lot był spokojny, trwał 3 h.
Gdy znalazłem się w hotelu, rzuciłem się na łóżko. Spotkanie z właścicielem mojego domu, który miałem zamiar wynajmować, miało się odbyć jutro o 2 p.m.
                                                                                      *
Po spotkaniu, udałem się do uniwersytetu, by spytać się, czy znajdzie się dla mnie miejsce w kierunku prawnym. Dopiero w Westmister, znalazło się dla mnie miejsce. Uradowany szybko się zapisałem i poszedłem to uczcić do najbliżej znajdującej się restauracji.
                                                                                   *
Już po pierwszym dniu na uniwersytecie, znalazłem paru nowych znajomych, nawet jednego polskiego kolegę, Radka, którego najbardziej polubiłem. Okazało się, że mieszka niedaleko mnie, więc zaprosiłem go do siebie na sobotni wieczór.
Na moim kierunku nie zabrakło też pięknych dziewczyn, ale niestety, większość z nich, boleśnie przypominały mi Maję.
Mimo tych 4 miesięcy bolało to tak samo, jak na początku.
Czasem nawet śniła mi się po nocach, a ja budziłem się w nocy, nie mogąc ponownie usnąć. Przed oczami widziałem spędzone z nią chwile, a po policzkach leciały mi łzy.
Nie byłem twardzielem.


Ale czy to  było złe?
 

Pewnego dnia po zajęciach z angielskiego podeszła do mnie dziewczyna, którą jeszcze do tej pory nie widziałem. Tak jak jej koleżanki z naszego roku, była śliczna.
Brunetka, brązowe oczy, szczupła i średniego wzrostu. Na szczęście przynajmniej ona nie przypominała mi Mai.
- Hey- odparła, kiedy stanęła już obok mnie.
Ja jeszcze pakowałem swoje rzeczy z blatu. Długopis, notes, karteczki, telefon… Spojrzałem ponownie na nią i uśmiechnąłem się. Ona także się uśmiechnęła.
- Hey, my się chyba nie znamy?
- Nie, dlatego podeszłam. Jestem Jennifer.
- Tomek. Piękne imię dla pięknej dziewczyny- odpowiedziałem, zakładając sobie torbę na ramię.
Zarumieniła się i podziękowała. Gdy wychodziliśmy z sali, zapytała się mnie:
 - Jesteś Polakiem?
- Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, która o to pyta?- zaśmiałem się, a ona się uśmiechnęła- wiem, że imię zdradza moją narodowość, ale nikt jeszcze mnie o to nie pytał.
- Dlaczego postanowiłeś tu studiować a nie w Polsce?
- Miałem studiować w Polsce, ale pewna osoba tak jakby pokrzyżowała mi plany.
- Dziewczyna?- spytała nieśmiało.
- Tak. Rozstaliśmy się po maturach. Ona ze mną zerwała…
- Tęsknisz za nią?
- Nawet nie wiesz jak bardzo….
Nie pytała już o nic. W końcu doszliśmy do drzwi, gdzie odbywały się następne i ostatnie tego dnia zajęcia z prawa.
W czasie wykładu myślałem trochę o Jennifer. Mimo, że rozmawialiśmy tak krótko, coś mnie do niej ciągnęło, że chciałem z nią spędzić jeszcze kiedyś czas.
Po zajęciach zaprosiłem ją do siebie, na co z przyjemnością się zgodziła.
Rozglądała się z ciekawością po moim mieszkaniu, przyglądając się każdemu szczegółowi. W salonie jej wzrok przykuły zdjęcia, które znajdowały się nad kominkiem.
- To ona?- spytała, odwracając się do mnie i biorąc ode mnie kubek z herbatą.
- Nie. To moja siostra, Kasia.
- Ładna.  Jest młodsza?
- Tak, o rok. Chce studiować medycynę, tak jak Maja… moja była- dodałem.
- Maja, ładnie. Ile z nią byłeś?
- Pół roku.
Myślałem, że rozmowy o nie, wypowiadanie czy choćby słyszenie jej imienia, będzie sprawiało mi ból, który będzie rozdrapywał rany, które powoli się zaklejały.
- Może pooglądamy jakiś film?- zaproponowała, wypijając ostatni łyk z kubka i odnosząc go do zlewu.
- Komedia, horror, sensacyjny, dramat a może akcja?- podłapałem szybko temat, wyjmując z szafy kolekcję moich płyt.
- Wow. Skąd masz tyle tego?- spytała, przeglądając je.
- Nazbierało się. Często kupowałem. Najwięcej ich kupiłem, kiedy zacząłem pracować w sklepie. Prawie za każdą wypłatę kupowałem 5 filmów.
- Ile pracowałeś?- spytała, unosząc jedną brew.
Rozbawiła mnie jej reakcja.
- Półtora roku.
- 18 miesięcy razy 5 to 90 filmów! Nie do wiary!
- Matematyczka z Ciebie- skwitowałem i uśmiechnąłem się do niej.
- No co?
- Nic, nic.
Podeszła do mnie i położyła swoją rękę na mojej piersi i odparła:
- A wracając do naszej pierwszej rozmowy, ty też jesteś niezły.
Zaśmiałem się i podziękowałem.
- Wybrałaś film?
Pokazała mi okładkę, na co odpowiedziałem, że  to bardzo dobry wybór. Włożyła płytę do odtwarzacza, a później usiedliśmy na kanapie.
Jennifer przytuliła się do mnie. Nie wiedziałem, że posunie się aż do takie kroku, ale uważałem to za słodkie i odważne z jej strony.


Została u mnie aż do 10 p.m. Na szczęście jutro zajęcia miały się zacząć o 11 a.m., więc dziewczyna mogła sobie pozwolić, by zostać u mnie na aż tak długo.
Wziąłem szybki prysznic i ubrany tylko w same spodnie od pidżamy położyłem się do łóżka. Przeczytałem parę stron, zaczętej wczoraj książki, po czym zgasiłem światło i usiłowałem usnąć.
Myślałem o dzisiejszym popołudniu. Pierwszy raz od wielu miesięcy czułem się dobrze. W dodatku w towarzystwie kobiety. Przez taki czas, unikałem  jak ognia spędzania czasu z płcią przeciwną sam na sam, a dziś myśląc, że postąpiłem za szybko, czułem się dobrze, jak nigdy dotąd.
Czyżby tego mi brakowało?
Z taką myślą usnąłem, śniąc o Jennifer i Mai.
----
Oczywiście to opowiadanie jest Wam znane. Kiedyś je wstawiłam, ale nie napisałam kontynuuacji, Teraz udało mi się ją napisać i wstawiam 1 część na przypomnienie ;)
Pozdrawiam,
Joasia ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz