piątek, 9 października 2015

#14 To nie czas leczy rany, to my uzdrawiamy je w swoich czynach cz.2








Od tamtego spotkania minęły już 2 tygodnie, a ja z Jenny (bo tak zacząłem ją nazywać) coraz lepiej się dogadywaliśmy. Powoli oswajałem się z myślą, że to już nie Maja a Jennifer. Ale… było mi z tym dobrze.
                                                                                           *
Przestała mi się śnić. Tak po prostu. Teraz spędzałem z Jenny większość czasu. Chodziliśmy do kawiarni, do klubów (twierdzi, że bardzo dobrze tańczę, hm, no nie wiem), na domówki, do parków. Gdzie my nie byliśmy razem. To była przeurocza osoba, pełna humoru i optywityzmu. Z nią nie dało się nie uśmiechać. Zawsze śmiałem się z jej żartów.
- Tomek!- krzyknęła, gdy byliśmy na lunchu w parku którejś soboty.
- No co?- spytałem, nie wiedząc o co jej chodzi.
- Ty w ogóle mnie nie słuchasz- udała, że się obraziła.
- Jenn, słucham Cię słucham, tylko chwilowo się zamyśliłem, przepraszam.
I aby dodatkowo wzmocnić przeprosiny pocałowałem ją w policzek, na co ona się uśmiechnęła.
- No dobra, dobra niech Ci będzie.
Udobruchany skradłem  jej truskawkę, którą trzymała w ręce.
               
                                                                       *
Pewnego dnia wychodząc z domu na uczelnię stało się coś niezwykłego, co nigdy w życiu bym się nie spodziewał. Spotkałem JĄ. Jak?!
- Tomek?- wyszeptała tak samo mocno zdziwiona jak ja.
- Co ty tu robisz?- spytałem z wyrzutem.
- Jaa.. chciałam Ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Chciałabym…- zaczęła tym swoim głosikiem, który tak dobrze znałem.
- I ty masz czelność prosić o coś takiego?- nie dałem jej skończyć, ale wiedziałem o co jej chodziło.
Chciała wrócić. Zacząć od nowa, ale ja nie dawałem drugiej szansy ot tak. Na pstryknięcie palcem.- Wiesz co? Kochałem Cię, a ty tak po prostu mnie zostawiłaś, bez chociażby podania jednego powodu. Co ja Ci zrobiłem, co?- mówiłem, patrząc jej prosto w oczy, które miała pełne łez- Skrzywdziłem Cię? Nie szanowałem? Nie dbałem?
- Tomek- zaczęła mówić drżącym głosem- ja nie chciałam, ja musiałam. Mój tata ciężko zachorował, tam w Poznaniu miał dobre leczenie, niestety… to jednak nie pomogło, zmarł  miesiąc temu. Musiałam wyjechać.
- Kosztem krzywdzenia mnie? Nie mogłaś powiedzieć? Wspierałbym Cię. Ale wiesz co? To już nie ważne, tutaj mam nowe życie i tu czuję się dobrze. Musisz zaakceptować swój błąd, który popełniłaś pół roku temu. Żegnaj.
Nie zdążyła odpowiedzieć, nie chciałem tego słuchać. Teraz liczyła się tylko  relacja z Jennifer.
                                                                                       *
Pomimo, że nie czułem nic do Mai, myśli o niej kłębiły się w mojej głowie. Postanowiłem przelać uczucia na papier i podrzeć na kawałki, by już na zawsze zamknąć ten rozdział. Tak też zrobiłem. „Wypracowanie” zajęło mi 5 stron A4, ale było warto. Od razu po podarciu kartek poczułem się lżejszy. Z lekką głową zadzwoniłem do Jennifer, abyśmy miło spędzili wieczór. Jak zwykle obejrzeliśmy film, a ja cieszyłem się, gdy Jenn przytuliła się do mnie w trakcie oglądania.
Wtedy…
Poczułem się potrzebny. Jak nigdy dotąd.
------
Oto część druga, krótka, aby wzbudzić ciekawość i może chęć na część 3 ;)?
Pozdrawiam,
Joasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz