czwartek, 9 czerwca 2016

#17 "W życiu jest ważne to co w duszy gra a nie to co na zewnątrz świeci"


Wracam do was z nowością, odnowionym po latach opowiadaniu. 
Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta historia. Zapraszam do szczerego komentowania. Bardzo mnie motywuje i jest do dla mnie ważne.
Zbliżają się wakację, więc mam nadzieję, że niedługo pojawię się z czymś odnowionym albo
i nowym ;)??
-----
Już niedługo wychodzę za mąż. Tak, mam faceta- najlepszego pod słońcem.
 Ten najwspanialszy dzień  w moim życiu miał odbyć się  już za miesiąc. 
Poznałam mojego Janka będąc na imprezie u mojej starej znajomej pod Wrocławiem. Pamiętam jak był ubrany i co opowiadał mi, jak schowaliśmy się na tarasie, popijając tanie wino. Był zabawny, miły, czuły, zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Najwyraźniej ja także, bo już 2 dni później umówiliśmy się na pizzę.
W sumie rok później oświadczył mi się, kiedy byliśmy na wyjeździe w górach. Było romantycznie, tak jak to sobie wyobrażałam.
Aż do dziś nie mogłam uwierzyć, że ten czas tak szybko mija. Niedawno pisałam maturę, a teraz jako 24-latka patrzę na kalendarz zawieszony na kremowej ścianie, gdzie zapisane jest „Mój wieczór panieński”.
Do tej pory nie wiem, gdzie odbywa się ta cała impreza- ostatnia, jako singielka. Próbowałam wymusić na moich przyjaciółkach- Ani i Oli, lecz były nieugięte. A najbardziej była uparta Ania.
Zapytacie się, kto  jest tym jedynym? Nie jest gwiazdą, ani znanym projektantem, pracuje jako kelner w kawiarence. Praca jest dobrze płatna, Janek  jest z tej pracy zadowolony, a to najważniejsze. 
Cały dzień byłam podekscytowana tym wieczorem. Dawno nie widziałam się z dziewczynami, ponieważ one mieszkają poza Warszawą i rzadko bywają w stolicy..
Była 16, do imprezy mojego życia zostały mi tylko 2 h. Napuściłam wody do wanny i zaczęłam zmywać dotychczasowy makijaż. Weszłam do gorącej wody z pianą i napajałam się chwilą.
Po wyjściu z wanny włączyłam moją ulubioną playlistę  ze smartfona i zaczęłam się malować. 
W momencie, gdy kończyłam tuszować rzęsy, przyszedł SMS.
Janek: „ Kochanie, pomimo naszych planów na dzisiejszy wieczór, widzimy się jeszcze dzisiaj :*?”
Szybko mu odpisałam.
Ja: „ Nie ma mowy, kocie. Znasz moją umowę :P?”
Janek: „ Asia, ja nie wytrzymam chwili dłużej bez Ciebie… L
Ja: „ Widzimy się jutro, głupku”
Janek: „Dlaczego JA NIC NIE WIEM?”
Ja: „ No bywa :P”
Janek: „ Odpłacisz mi za to, jutro wieczór :3”
Ja: „ Jeśli muszę :P :*”

Zaśmiałam się. Co jak co, ale on potrafi człowieka rozbawić. Pamiętam jak dziś nasz wypad nad jezioro, kiedy piorun strzelił w nasz namiot. Na szczęście my byliśmy już w aucie, widząc z szyby, 
co zostało z naszej romantycznej nocy.
- No cóż, wymyśliłaś sobie noc w namiocie, to teraz masz!- mówił z udawaną pogardą Janek
- Ale wyszło w końcu na twoje- odpowiedziałam, na co on zaczął się szczerzyć. 
- No więc…
- No więc?
- No więc
- Janek, brałeś coś?
- Ja?? Dlaczego?- spytał zdziwiony
- Gadasz ciągle to samo i ciągle widzę w twoich wypowiedziach podteksty
- Jakie podteksty?- pytał, unosząc jedną brew
-A jakie? Seksualne! 
- No to nie mylisz się, słońce- powiedział i pocałował mnie czule w usta.
Ah… To był piękny czas i miło go wspominam. Jest ważnym elementem naszego związku, 
bo nie zawsze było łatwo.
 Wychodząc z łazienki obmyślałam koncepcję kreacji, jaką ubiorę. W końcu, już będąc w garderobie wybrałam sukienkę koktajlową w kolorze brązu, bez ramiączek. Szybko pomalowałam paznokcie na ziemisty kolor i wróciłam do łazienki dokończyć swój makijaż.
Niestety nie było mi to dane, bo do mieszkania dobijał się ktoś. A ja, po ustalonej częstotliwości naciśnięć dzwonka wiedziałam, że to Ania.
- Wejdźcie!- krzyknęłam
- Łał, przepięknie wyglądasz- powiedziała na wejściu Ola
- Jak dokończę makijaż, upniesz mi jakoś ładnie włoski?- spytałam jej
- Jasne
- Czy ja w końcu się dowiem, gdzie idziemy dzisiaj?- spytałam Ani, która poprawiała swoje usta moją ulubioną pomadką
- Nie ma takiej opcji- odpowiedziała akcentując każde słowo 
- Nie marudź, tylko siadaj- rozkazała mi Ola
- Olcia, może ty mi powiesz?
- Nie mogę. Sorry
Wzruszyła ramionami i zabrała się do robienia mi loków i jakiś skomplikowanych upięć.
- Dobra dziewczyny, przed wyjściem obowiązkowe selfie!- rzekła Ola, wyciągając swój telefon.
Po długiej jeździe samochodem i moim marudzeniu, gdzie jedziemy dotarliśmy do klubu „Room 13”.
- No nie! Kocham Was za to, to najlepszy klub, w jakim kiedykolwiek byłam, nie wierzę, że..
- Nie ma za co- rzuciła Ania, parkując auto Porsche
Poszliśmy na samą górę, gdzie znajdowały się prywatne sale, tzw. Sale VIP. Nie byłam jeszcze tam dotąd, więc cieszyłam się podwójnie.
Jeden element, który najbardziej rzucił się w oczy była znajdująca się na środku ogromnej sali. Będzie striptiz?
- Ania?
- Tak słońce?
- Czy ty zamówiłaś..
- Tak, tak, musiałam, nie może się bez tego obejść. Myślisz, że u Janka nie będzie seksownych lasek?
- No w sumie..
Dziewczyny wręczyły mi prezenty, całując mnie w policzek i mocno przytulając. Po paru minutach przyszła jeszcze Ewelina, Kasia i Monika. Światła zgasły, nagle z kurtyny wyłonił się mężczyzna.
 Jak dla mnie był ideałem, piękne loki, dołeczki w policzkach (właśnie się uśmiechał). Boże, co ja mówię przecież ja mam narzeczonego!

- Słyszałem, że któraś z was wychodzi za mąż? Która to szczęściara?
Podniosłam radośnie rękę, a on znów się uśmiechnął i powiedział:
- To będzie dla Ciebie, bella
Bella? O ja pikole, trafił się nam jakiś Romeo. Muzyka zaczęła grać, a on… Zaczął tańczyć na rurze. Rozumiecie? Facet na rurze. To dopiero śmieszny widok. Przyglądałam się lokowatemu, aż nagle… Zdjął koszulę.
Potem spodnie.
Został w samych bokserkach.
No nie wierzę. Czy to się  dzieje naprawdę?
- A teraz zapraszam do siebie.
Pokazał na mnie. O boże, jeśli teraz zacznie tańczyć wokół mnie to chyba zwariuję, albo umrę
ze śmiechu.
Jednak moje przypuszczenia się sprawdziły. Tańczył tak chyba z pół godziny. Ja nie bawiłam się tak dobrze, jak widać było po moich przyjaciółkach. W końcu skończył tańczyć, życzył mi wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia i zniknął. Ufff…
Usiadłam koło dziewczyn i zaczęła się gadka:
- Niezłe ciacho, co Asiu?
- I jak tańczył- zachwycała się Ania
- Oj dziewczyny
- I jak Ci się podobało?- spytała Ola
- Która to wymyśliła?
Anka zaczęła się śmiać. Od razu wiedziałam, że to ona. Tylko ona jest taka szalona z naszej paczki.
 A Ola  zawsze się na to zgadza. Zdrajca.
- Ukatrupię Cię
Wybuchła śmiechem. Wiedziałam, że śmieje się z mojej miny, którą właśnie zrobiłam.
W końcu wszystkie śmiałyśmy się razem. 
Nalałyśmy w końcu do kieliszków szampana. Kamila wniosła toast za wspaniały wieczór.
                                                                              *
Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Trochę za dużo wypiłam. Ale jak szaleć to szaleć.
W sumie z imprezy najbardziej pamiętałam ten nieszczęsny taniec i parę chwil, które działy się po północy. Ale co było pomiędzy? Czy widziałam jeszcze tego striptizera? Tego już nie mogłam sobie przypomnieć. 
Po ogarnięciu się i ubraniu w wygodne ciuchy wyszłam na zakupy do pobliskiego supermarketu.
Gdy wszystkie składniki z potrzebnych rzeczy znajdowały się w moim koszyku, szybko udałam się do kasy. A tam przede mną stał któżby inny jak ten chłopak, co tańczył w wczoraj na moim wieczorze panieńskim!
Myślałam, że mnie nie zauważy, lecz myliłam się.
- O cześć.- powiedział, po czym uśmiechnął się
Jezu, jak on pięknie się uśmiecha
- Cześć- odpowiedziałam
- Może pogadamy sobie przy kawie?

Chwilę się zastanowiłam.. ale przecież to nie randka tylko zwykłe spotkanie.
- Ok, chętnie tylko o której?
- Może być dziś o 14 w „Kredce”?
- Ok, będę
- To do zobaczenia- odparł i puścił oko na odchodne.
Zapłacił za zakupy i wyszedł. Czy to się dzieje naprawdę?? Czy on mnie podrywa?

W domu rozpakowałam zakupy, zrobiłam szybki obiad z zakupionych produktów, postawiłam
na gazie, a następnie na małej karteczce napisałam:
„Janek, ja musiałam wyjść. Wiem, że jak wrócisz z pracy będziesz głodny, więc przygotowałam
 już obiad. Wystarczy ugotować. Smacznego i wrócę wieczorem, pamiętam o naszej umowie.
Całuję, Twoja Asia”

Przypięłam karteczkę do lodówki i poszłam do łazienki, by przygotować się na spotkanie z…
No właśnie, on mi się nie przedstawił, ale dziś jeszcze się dowiem.
Ubrałam się w czerwoną bokserkę, ponieważ było ciepłe lato na nic innego nie miałam ochoty, 
do tego czarne, krótkie spodenki i średnia torebka skórzana. Założyłam swoje ulubione okulary
w kształcie serduszek, a włosy spięłam w luźnego koka.
A do tego włosy związałam w luźny kok. Gotowa do wyjścia zamknęłam dom i wsiadłam w swoje auto- moją ulubioną Kia.
10 minut później byłam już na miejscu. Zaparkowałam auto i gdy złapałam klamkę drzwi wejściowych, wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. 
Kawiarenka była pełna, panowała tam przyjemna atmosfera. W powietrzu unosiła się woń parzonej kawy i pieczonej szarlotki. Uwielbiam ten zapach. Szukałam wzrokiem bruneta.
W kącie  przy stoliku siedział właśnie ON.

- Cześć- rzuciłam w JEGO stronę
On uśmiechnął się i powiedział:
- Hey, to dla Ciebie
W ręku trzymał  różę, podał mi ją, ja podziękowałam i dałam mu całusa w policzek. Zamówiliśmy kawę i ciastko, czekając na zamówienie rozmawialiśmy o wielu istotnych rzeczach.
Czego się dowiedziałam? Że ma na imię Bartek, gra w zespole i jest na ostatnim roku studiów prawniczych. Mieszka niedaleko. I tyle. Oj wiele, a wydawał się taki gadatliwy.

Po zjedzeniu ciasta i wypicia kawy, podziękowałam mu za spotkanie, a on pocałował mnie.
Tylko to nie był pocałunek w policzek, tylko w usta. Ja niestety ten pocałunek odwzajemniłam, ale chwilę potem, gdy uświadomiłam sobie co robię, szybko go odepchnęłam i spytałam:
- Co ty wyprawiasz?
-Całuję cię
- Czuje, tylko ja mam narzeczonego
- Ale chyba ci się podobało, co?
Racja, podobało mi się, Janek nigdy mnie tak nie całował. Właśnie tak wyobrażałam sobie pocałunek- delikatny i  romantyczny. Mój narzeczony zawsze całował namiętnie, co mi się nie za bardzo podobało, nie oddawało tego, czego od niego oczekiwałam.
- Zejdź mi z oczu!- krzyknęłam, choć w głębi duszy nie chciałam, żeby odchodził.

                                                                                      *
Od tamtego wydarzenia minął miesiąc. Spotykałam go wiele razy, pogodziliśmy się nawet 
i poznaliśmy się na tyle, by zostać przyjaciółmi.
 Dziś wychodzę za mąż. Cały czas myślę o nim. Ale co z tego? Przecież wychodzę za Janka, 
za 2 godziny. Ola robi mi włosy, Ewelina  makijaż, a Ania pomaga mi włożyć suknię.
Ale ja nadal o nim myślę. I to co najgorsze- nie myślę o niczym innym.
- Asiu, wszystko w porządku?- spytała Ania
- Tak- odpowiedziałam, choć to nie była prawda.
- Dziś jest twój wielki dzień, najpiękniejszy w twoim życiu!
- Tak, wiem- powiedziałam, sztucznie się uśmiechając.
- To o co chodzi?
- O nic
Uśmiechnęłam się do dziewczyn i postanowiłam, że zapomnę o Bartku raz na zawsze.
W końcu kocham tylko Janka, a nie jego.

                                                                           *

Szłam do ołtarza, mój tata mnie do niego prowadził. Uśmiechałam się sztucznie do przybyłych gości. Pomimo wyczekiwania na ten przepiękny, najważniejszy dzień w moim życiu, czułam się nie na miejscu. Jakbym nie pasowała. Wszystko nagle powoli traciło sens.
Tata oddał mnie Jankowi, takie było moje marzenie- aby mój tato prowadził mnie do nowej drogi życia. 
Msza trwała, a ja nie mogłam się skupić. A gdy usłyszałam słowa z Pisma Świętego:

„Miłość cierpliwa jest,
 łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
 nie cieszy się z niesprawiedliwości, 
lecz współweseli się z prawdą. 
 Wszystko znosi, 
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję, 
wszystko przetrzyma. 
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, 
zniknie to, co jest tylko częściowe.”


Jaka była nasza miłość? Czy była cierpliwa? Może i tak. Lecz nasza miłość zazdrości, Janek wiele razy  wypominał mi jaka to byłam na imprezie, czy wierzył, czy znosił moje humory? Właśnie nie. Właśnie w tej chwili, przestałam wierzyć czy dobrze robię. I gdy nadeszła chwila przysięgi, ja wiedziałam, że to że tu jestem to jest wielki błąd.
- Janek, ja nie mogę tego zrobić. Ja nie mogę wyjść za Ciebie. Tak naprawdę, to ja… cię nie kocham. Nie wiem, dlaczego przyjęłam oświadczyny, już  nic nie wiem. Długo byłam sama, a mama popierała nasz związek i cieszyła się z niego. Ja tylko się w Tobie zauroczyłam i nic więcej. Przepraszam. Żegnaj.

Pocałowałam go w policzek i wyszłam z kościoła. Było mi wstyd. Pod wpływem emocji, wiedziałam, co muszę to napisać:
„Tak bardzo Cię przepraszam. Ale wiem, że ze mną nie byłbyś szczęśliwy. Życzę Ci szczęścia, obyś znalazł kogoś, kto Cię pokocha bardzo mocno, kogoś kto będzie chciał być z Tobą w każdej sekundzie. Z kim będziesz miał dzieci. Dziękuje Ci za ten przepiękny rok spędzony z Tobą. Doceniam to, co dla mnie zrobiłeś. Jeśli chcesz mogę oddać Ci wszystkie prezenty, które dostałam od Ciebie. Wybacz.
Joanna”
Po policzkach leciały mi łzy. Czy teraz dobrze zrobiłam? Sama się już pogubiłam.
 Zawsze kierowałam się sercem, a dziś? Czym się kierowałam?
Chwilę później dostałam SMS-a od niego:

„Nie wiem, co zrobiłem złego. Przepraszam. Ja bardzo Cię kochałem, kocham i będę KOCHAĆ. Nigdy o Tobie nie zapomnę, byłaś miłością mojego życia, ideałem. To właśnie z Tobą chciałem spędzić każdą sekundę, budzić się przy Tobie, zasypiać, robić różne zwariowane rzeczy. Kupować
 ci prezenty, poznawać Cię każdego dnia na nowo. Tęsknię…
Ty także bądź szczęśliwa
Twój Janek"

Jeszcze bardziej się rozpłakałam. Czy dobrze zrobiłam? Po przeczytaniu tego SMS-a zrozumiałam, że go KOCHAM. Tak kocham. A co z Bartkiem? Bartek to tylko przelotny romans, który dał
mi do zrozumienia z kim chcę spędzić resztę życia.
Napisałam do mojego niedoszłego męża:
„Gdzie jesteś?”
On odpisał:
„Nadal w kościele. Goście nadal siedzą i nie mogą uwierzyć co się stało.”
Ja odpisałam:
„Czekaj na mnie.”
Zaczęłam biec. Coraz szybciej. Chciałam właśnie z nim być, nigdy nie pragnęłam bardziej.
Właśnie dostałam następnego SMS-a, lecz nie od Janka tylko od… Bartka.
„Możemy się spotkać jutro ;)?”
 „Nie!! Właśnie za chwilę wychodzę za Janka. Dziękuję Ci za to ostatnie spotkanie. Dzięki niemu zrozumiałam, kogo naprawdę kocham. Żegnaj, nie pisz, nie dzwoń. Zaczynam nowe lepsze życie.”
On nie odpisał, a ja już byłam w kościele.
Już na wejściu powiedziałam:
- Janek, tak bardzo przepraszam. Na wieczorze panieńskim poznałam takiego chłopaka. 
On był striptizerem wynajętym przez moje przyjaciółki. Od razu się mi spodobał. Spotkałam go w sklepie, zaprosił mnie do kawiarenki, ja przyjęłam jego zaproszenie. On na pożegnanie pocałował mnie, ja odwzajemniłam to. Wtedy nie wiedziałam co robię. Ale dzięki temu spotkaniu, dziś zrozumiałam, kogo tak naprawdę kocham. Kocham Cię, Janek. - byłam tuż przy nim- I to z Tobą chcę spędzić każdą sekundę.
Śmiał się, nie wierząc co słyszy. Przecież przed kilkoma minutami zostawiłam go samego pod ołtarzem, a teraz wyznaję swoją miłość. Czy ja powinnam się leczyć psychicznie?
On objął mnie w pasie i delikatnie pocałował. Potem założyliśmy obrączki i znów pocałowaliśmy się. I tak zaczęło się moje lepsze życie. Właśnie z nim- z miłością, którą doceniłam.
A Bartek?
Odezwał się oczywiście po 3 miesiącach, lecz po wysłuchaniu go zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. On już się nie liczył. Był tylko Janek- najważniejszy mężczyzna w moim życiu.
-------
CZYTASZ= KOMENTUJESZ= ODWDZIĘCZAM SIĘ



2 komentarze:

  1. Ta zakręcona fabuła :D. Bardzo przyjemmie się czytało i oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń